Najnowsze wpisy, strona 6


sie 12 2009 "Dzień dobry" i wielka filozofia...
Komentarze: 3

Witam na nowym blogu panny Ni.

 

W szczególności pana See.you, któremu nadal jestem przeogromnie wdzięczna za wytłumaczenie mi kwestii z batmanem :) Chwała Ci za to, bo choć nie wiesz, przypominanie mi sobie o tej teorii wywoływało uśmiech w trudniejszych momentach.

 

Dzisiaj umieszczę zapis z jakże wzniosłych (zwłaszcza punkt pierwszy, najważniejszy) przemyśleń, spisanych przed paroma godzinami tradycyjnie na jakiejś przypadkowo natrafionej kartce. Dodam, iż nastrój panujący był dość posępny, a więc i w notatce specjalnej radości nie ma. Jest za to sporo drobiazgów chodzących mi po głowie, niekoniecznie mądrych.

 

"

1. Skóra mi schodzi. Nie jest to ani drastyczne, ani bolesne. Po prostu martwy naskórek, który zestarzał się szybciej pod wpływem ostrego chorwackiego słońca. Wystarczy peeling. Ale na to to już trzeba mieć 'i czas, i chęć, i gest'.
Martwy naskórek - to brzydkie, odrzucające określenie. Dołączam do listy paskudnych słów na czele z 'traktorem' i 'mastrubacją'.

 

2. Jestem głupia i leniwa, a swoim zachowaniem sprowadzam się na dno. Nawet własnych błędów nie chce mi się naprawiać, to musi być jakieś upośledzenie.

 

3. Czy można kochać kogoś, kogo się nigdy na oczy nie widziało?
Może to tak jak z bohaterami książek - tymi do których się przywiązujemy, by potem wielokrotnie wracać do lektury?

 

4. Tak, mam raka. Przyzwyczaiłam się już chyba do życia z myślą o śmierci. Na początku było troche trudno. Ale teraz zrobiło się tak jakoś pusto. Trochę to przykre. Umrzeć. Ale na dobrą sprawę - nie mnie to będzie bolało. Ja się stanę niczym. A inni będą tutaj płakać i cierpieć.
Będą sobie mówić "A taka była młoda".
No i oczywiście skończy się marudzenie. "Taka dobra była z niej córeczka" albo "jaka zdolna, taki talent wielki miała, a jaka mądra była".
Na nieboszczykach nie wiesza się psów.

 

Myślę, że chciałabym być pochowana w Elblągu. Kremacja i już. Ale nie gdzieś tam gdzie reszta mojej rodziny, w Lubsku i we Wrocławiu. W Elblągu koniecznie. To przecież moje miasto, chociaż chyba jako jedyna z rodziny się tu zadomowiłam. Moi przyjaciele i moje wspomnienia. Niech no tylko mnie spróbują gdzieś indziej wywieźć. Łby z zaświatów pourywam.

 

Nie boję się śmierci. Przecież to straszne... jakieś takie. A ja nic. Nie boję się. Boże, pewnie mi mózg rak zżera.
A propos Boga - myślę, że jeśli jest jakiś, to w sumie czemu miałby mnie nie lubić? Fajna ze mnie dziewuszka, choć grzeszna ^^
A jeśli go nie ma, to żadna różnica. Robaczki mnie zjedzą i już. Albo spalą mnie w piecu. I też bez różnicy. Trup jak trup.

 

Oczywiście zakładając, że umrę. Kamila ciągle mi mówi "debilu, nie umrzesz". Ale ponoć kobietom nie można ufać (tak mawiają faceci). Facetom też nie (wersja kobiet). Lekarzom również nie (tak mawiają wszyscy).
W ogóle, co za bezsensowny podział : na kobiety, facetów i lekarzy... trzecia płeć? Kama chce zostać lekarzem. Musze jej powiedzieć, żeby uważała, kto wie co to z nia będzie.

 

Podsumowując: jeśli umrę, to współczuję tym, którzy tu zostaną. I będzie im źle beze mnie. Jeśli oczywiście znajdą się tacy hardkorowcy ^^

".

 

Martyna Jakubowska - W domach z betonu

 

Edit: tak teraz to czytam i załamuję ręce nad formą wypowiedzi. brzydko, brzydko, nieskładnie. ale usprawiedliwiam się ogólnym roztargnieniem i kiepską formą.

 

nigora : :