paź 19 2009

but it's a great escape


Komentarze: 12

 

Taaak. Szczęście otacza mnie z każdej strony. Wychodzę rano na balkon, przeciągam się leniwie i zachwycam się tym, że słońce tak pięknie świeci, że jest tak ciepło wyjątkowo, że taka piękna cisza. W sumie w chwili gdy o tym pomyślałam słońce zaszło za wielką chmurę, zaczął wiać przeraźliwie zimny wiatr, a robotnicy w strefie zero postanowili uruchomić koparkę. Poddaję się.

 

Została mi już tylko taka jedna piosenka, na którą natknęłam się przypadkiem, a która sprawia mi tak dużo przyjemności. Właściwie to nawet podzielę się jej tekstem. Skoro muzyką nie mogę. Ani świetnym teledyskiem. Ale ogólnie to uwielbiam całokształt  ;)

 

 

All I can say is that my life is pretty plain
I like watching the puddles gather rain



And all I can do is just pour some tea for two
And speak my point of view
But it's not sane, it's not sane



I just want someone to say to me
I'll always be there when you wake
You know I'd like to keep my cheeks dry today
So stay with me and I'll have it made



And I don't understand why I sleep all day
And I start to complain that there's no rain
And all I can do is read a book to stay awake
And it rips my life away, but it's a great escape
Escape......escape......escape......



All I can say is that my life is pretty plain
You don't like my point of view
You think that I'm insane
It's not sane, It's not sane


I just want someone to say to me
I'll always be there when you wake
You know I'd like to keep my cheeks dry today
So stay with me and I'll have it made

 

 

 

Bardzo trudno jest żegnać się z akceptacją własnego ciała. Ostatnio mam ostrą lekcję z tego zagadnienia. Niby powinnam się cieszyć, wręcz skakać z radości. Bo przecież zdrowieję. Jest lepiej, naprawdę. A jednak tak dużo muszę za to zapłacić… Że odechciewa mi się tego wszystkiego.  Nie mogę na siebie patrzeć. Nie mogę nawet o tym myśleć, żeby nie zacząć płakać. Nie chcę być taka. Nie poradzę sobie.

 

Na dodatek moja matka jest tak złośliwa, oczywiście nie rozumie, dlaczego tak się dzieje, więc sądzi, że po prostu to wszystko przez lenistwo i przez jakieś moje chore widzi mi się. Widzę satysfakcję w jej oczach.

 

Nie potrafię o tym rozmawiać, z trudnością przychodzi mi myślenie o tym. Co dalej? Jak sobie z tym wszystkim radzić i jak w ogóle funkcjonować? Udawać, że nic się nie stało? To wszystko chore, a ja wariuję. Tracę wszystko to, co przez lata wypracowałam. To co kochałam i dopieszczałam. Jeśli nie uda mi się tego poukładać stracę też zmysły, nie widzę innej możliwości.

 

Nienawidzę tego wszystkiego.

 

nigora : :
See.you
21 listopada 2009, 15:55
Ja z 15 lat już nie robiłem bałwana.Trzeba fachowców do tego ściągnąć...kto ma dzieci pożyczyć:D???Ja chwilowo jeszcze nie zrobiłem własnych,a i nie zdążę zrobić zanim Ni wròci:).
21 listopada 2009, 15:12
Może być i bałwanek! Bałwanka zrobimy :D
See.you
17 listopada 2009, 00:23
Za bananka to Ni na pewno nic nie napisze.Jednak jakby tak bałwanka z bawełny ulepić:D?
16 listopada 2009, 16:20
Baranka może nie poświęcę, albowiem nie lubię zabijać i w krwi się babrać, ale BANANKA mogę w ofierze złożyć :D
Umcy
15 listopada 2009, 11:04
Czuj się oficjalnie napomniana. Ni! Lud pragnie notki!
See.you
14 listopada 2009, 12:02
Tu trzeba ofiarę z baranka złożyć,żeby boska Ni notkę napisała:D...
13 listopada 2009, 11:47
A Ty weź coś napisz :>
See.you
20 października 2009, 19:00
No oczywiście,że to był taki żart. Wszyscy są ładni:).Po co się burzyć:)...Teraz będę wiedział,że ktoś to czyta i będę pisał ostrożniej:D.
Tak Ni powinnaś mamie powiedzieć...i mojej powiedz,że ta śliska podłoga to moja sprawka była-Ty jesteś mój superhero od tych spraw:D.
20 października 2009, 12:58
See.you, no wiesz co?:P Ja mam bloga od ponad 6 lat już, chyba jestem dość obrzydliwa :D

Ni, wiesz, nie chcę się wtrącać ani nic z tych rzeczy... Ale tak osobiście, subiektywnie twierdzę, że dobrze by było mamie powiedzieć. Należy Ci się trochę psychicznego komfortu i wsparcia w Twojej walce. A założę się, że mama zmieniłaby swoje nastawienie do sytuacji totalnie. Przemyśl to... Na pewno plusów byłoby więcej niż minusów. Nie musisz być z tym sama. Pozwól jej spróbować być... matką.

Ściskam mocno!
See.you
19 października 2009, 15:41
Wiesz nie tylko Ty ciała swojego nie lubisz...ja bym chciał piersi mieć:).Bym sobie wstawał rano i się nimi bawił do południa:D.No tak bez żartów już...Wiesz ja jestem zdrowy,a i tak nie umiem się zebrać żeby swój wygląd poprawić.Zaczynam ćwiczyć,ale to trwa z dwa tygodnie...Jak nie przez zimę to inaczej się nie uda-ciepłe miesiące robią mnie leniwcem:).Więc jeszcze czekaj i nie wariuj.Ja widzę promyczek,znaczy będzie lepiej:).
Ja Cię tam gdzieś kiedyś dawno na zdjęciu widziałem i wtedy się dziwiłem,że taka ładna i ma bloga.Zawsze myślałem,że to tylko Ci mało urodziwi chowają się za notkami:D.Ja mam 3 blogi...jaki ja muszę być potworny,a jednak jakoś żyje :D.
Walczymy dalej...aż będziemy najlepsi!

19 października 2009, 12:39
Nie wie, i raczej nie planuję jej informować. Z jednej strony przysparza mi to kłopotów, ale wiem, że gdyby się dowiedziała byłoby o wiele gorzej. Za dobrze znam tę kobietę.
19 października 2009, 11:36
Czegoś nie rozumiem... Mama nie wie, że jesteś chora? Bo gdyby wiedziała, to chyba nie plotłaby takich rzeczy...

Dodaj komentarz