lis 30 2009

Run Forest, Run!


Komentarze: 2

Zainspirowana dietą pewnej blogowiczki (hmmm :P) wzięłam się za siebie - 'again'. Sporą miałam przerwę z siłownią przez to choróbsko wstrętne, ale jakoś tak postanowiłam przestać marudzić i trochę wykorzystać życie. Powiem jedno:

Kooochhhaaam tooo.

 

Wybrać się na siłownię łatwo nie było, zwłaszcza po takiej wielgaśnej przerwie. Mimo wszystko udało mi się zwalczyć wewnętrznego lenia i ruszyłam. Powoli wróciłam na stary tor ćwiczeń. Zmęczenie, pot i łzy. Taaaak! :D Bieganie na eliptyku jest dla mnie wręcz hipnotyzujące. Uwielbiam uczucie fizycznego zmęczenia. I leciutkie zakwasy następnego dnia rano. I endorfiny, które mi nastrój nakręcają znacznie. 

W sobotę byłam na siłowni z Magdaleną, w niedzielę z Piotrem. Dziś miałam przerwę ze względu na zdrowotne zawirowania (trochę rozsądku jeszcze mi zostało), ale jutro wracam tam skoro świt (czyli o dziewiątej :P).

 

Podnosi mnie to z ruiny :)

 

Przesyłam wszystkim gratisowe próbki endorfin,

panna Ni :*

nigora : :
01 grudnia 2009, 18:00
Ja sobie siłownię obiecuję od eeee... postanowień noworocznych :D

Tak trzymaj! :*
30 listopada 2009, 22:32
Dzięki za endorfinki! :D Ja uprawiam tylko marsze, bo inna aktywność fizyczna mnie zabija, buehehehehe. Podziwiam za pokonywanie lenia i aktywność fizyczną - ja jeszcze nad tym kiedyś popracuję :P

Dodaj komentarz