sie 13 2009

Joanna


Komentarze: 6

Skończyłam przed chwilą jedną z moich najukochańszych książek. Tak jak za starych dobrych czasów popłakałam się przy zakończeniu. Ogarnęło mnie takie specyficzne radosne uczucie, przywodzące na myśl chwilę kiedy w wieku 10 lat czytałam ją z latarką pod kołdrą, żeby mama nie zorientowała się, że o tak późnej porze jeszcze nie śpię. Czułam się wtedy taka przebiegła i miałam tyle radości, kiedy mama następnego dnia pytała "dlaczego masz takie podkrążone oczy, nie wyspałaś się?", a ja mówiłam z głupiutkim uśmiechem zdradzającym całą konspirację "nie mamo, spałam bardzo dobrze". I wtedy mama z udawanym niezadowoleniem groziła "ja ci dam szlaban na książki, dziecko". To był nasz rytuał. Pamiętam kiedyś powiedziała tacie, że cieszy się, że jej dziecko ma choć trochę więcej rozsądku niż ona, bo ona nie dość, że całe noce czytała pod kordłą, to jeszcze zamiast latarki miała świeczkę. 

Ha, na to to nawet ja bym nie wpadła ^^ Na początku jej w to nie wierzyłam, ale później mi babcia opowiadała, jak któregoś razu moja matka właśnie dzięki tej metodzie o mały włos nie puściła domu z dymem... nie ogarniam kobiecej logiki.

 

A dziś cóż, starego kontaktu z matką tylko namiastka, wojna ciągła, z malutkimi przerwami na wspólną kawę i rozmowę o bzdetach. Myślę, że gdyby wiedziała o tym, że jestem chora, to byłoby jej głupio, że tak dziecinnie się zachowuje wobec mnie. Czasami mam ochotę jej wygarnąć, ale opamiętuję się, wznosząc na wyżyny świętej cierpliwości.

Zabawne to wszystko jest, zastanawiam się jak by reagowali na takie nowiny bliscy ludzie. Jak by się ze mną obchodzili.

 

"Mamo, szybko daj mi na piwo albo... /tu dramatycznym gestem dłoń dotyka skroni/ UMRĘ! /tutaj przewrócenie oczami, jakby odchodzenie z tego świata właśnie się rozpoczęło/".

 

Mała Kasia też się tak zachowuje często. Naprawde świetnie się bawiłam podczas spotkania z nią. Pchałam jej wózek, a ona przedrzeźniała moje jęki kiedy usiłowałam wepchać cały ten ciężar chociażby na krawężnik. Idziemy chodnikiem i ludzie torują nam drogę i ona wtedy wali na głos jakieś porażające komentarze na temat braku rączek i nóżki. Ludzie skrępowani, przerażeni trochę, a ona się śmieje. I w sumie ja z nią, bo ludzie przecież nie są w stanie niczego zrozumieć. Niczego. I to nawet nie jest ich wina.

Kaśka powtarza często 'wejdźcie na słup, to świetna przygoda'. Wredna i złośliwa z niej sucz, ale doszłyśmy do wniosku, że to cecha wspólna Katarzynek. Dziewczyna jest świetna, naprawde przebywanie z nią to była dla mnie wielka przyjemność. Myślę, że jak wrócę to znowu ją odwiedzę, może na dłużej trochę.

 

Szukam złotego środka na traktowanie ludzi, którzy w taki czy inny sposób mają trudniej. Na przykład małej Kasi, która ma dopiero 15 lat. Albo mnie, jak byłam chora kiedyś tylko na te stawy i nie mogłam za bardzo chodzić ani nic. Było mi przykro jak ludzie traktowali mnie jak małe zranione zwierzątko, ale też nie lubiłam, jak się mnie olewało i robiło coś bez względu na moje ograniczenia. A teraz jestem chora na raka. DZIWNE uczucie. Jak na filmach. Albo coś. No ale niewiele znajomych bezpośrednio osób wie. Rafał, Kamila, mój ojciec. Ktoś jeszcze? Ojciec nic nie mówi, bo między nami są dziwne układy. A Rafał i Kamila ... trudno stwierdzić. Trudno mi podejść z dystansem do nich. Nie wiem jak bym sie czuła gdyby się okazało, że ktoś mi bliski jest chory. Pewnie czułabym sie normalnie, tyle tylko, że przykro by było, no ale na chorobę nikt nie ma wpływu. 

 

Ogólnie czuję się świetnie dzisiaj, mam dobry humor po przeczytaniu tej książki. Chociaż w głowie dziwne myśli, co chyba widać, bo i notki dziwne. Ta dziwność to po matce, a wszystko zaczęło się od włażenia pod kordłę ze świeczką... :)

 

'W domach z betonu' ciąg dalszy

13 sierpnia 2009, 22:54
Bo widzisz mala, kordle kazdy z nas mial w dziecinstwie i kazdy z nas w dziecinstwie tak mowil, pozniej sie z tego wyrastalo i.... konczyla sie epoka, wtedy mis uszatek przestawal juz byc fajny, stracil znaczenie, miekkosc pluszu... Moze to taka twoja autosugestia podswiadoma z dziecinstwa?
13 sierpnia 2009, 22:04
Dlaczego, zapytuję, nikt mi nie zwrócił uwagi na tę koszmarną 'kordłę', sztuk dwie?
Nigdy nie nauczę się wymawiać i pisać tego słowa -,-
13 sierpnia 2009, 21:15
Szlaban na ksiazki? Moja matka by skakala ze szczescia jakby zobaczyla swoje dziecko z ksiazka. Nieczesty to byl widok, oj nieczesty... ;)
13 sierpnia 2009, 17:50
O tak, Katarzyny to sucze... A dziwne Kaśki to już w ogóle konkret. :>

Cieszę się, że dobrze się czujesz. Nadal czekam na jakieś informacje. :)
See.you
13 sierpnia 2009, 17:13
Ty mnie zaskakujesz...i pisanie coś ostatnio chyba się Ci spodobało:).Ja myślę i myślę gdzie Cię schować,w jaką szuflade...chyba pienię da:)
13 sierpnia 2009, 16:33
Dziecinstwo, slodkie, ja pamietam jak plakalem przy Tomkach Szklarskiego, sam kupilem na koloniach za CALA kolonijna kase, cala serie...

Dodaj komentarz