Archiwum styczeń 2010


sty 22 2010 Kandyd, czyli optymizm
Komentarze: 0

Jestem taka wkurzona. Siedzę w domu, sama. Zawsze lepsze to, niż użeranie się z moją mamusią, ale...

 

 

ALE. Otóż to:

 

Ale mam poczucie zupełnego bezsensu, nie mam co ze sobą zrobić. No co, mam oglądać TV? 

 

Ale czuję się strasznie samotna. I w dodatku wcale nie brakuje mi towarzystwa koleżanek. Nie. Jestem samotna. Jak palec powiedziałabym nawet. Przebywanie z przyjaciółkami nie uwalnia mnie od tego ani trochę. Wręcz pogłębia to wszystko.

 

Ale ciągle natrafiam na jakieś teksty o walentynkach. To wkurza mnie do potęgi entej. Krew mnie zalewa i płakać mi się chce. Zawsze śmiałam się z tego, a teraz co? Cofnęłam się w rozwoju? Nie spodziewałam się, że mnie to kiedykolwiek dopadnie. Nienawidzę tego. Te wszystkie szczęśliwe parki, bla bla bla. UUUUUUH! I jeszcze mam świadomość jakie to moje zachowanie głupie. Dno, dno, dno.

 

Ale czuję, że nie mam siły czegokolwiek w swoim życiu zmienić. Tkwię w miejscu i płaczę sobie, bo nic innego nie mogę wymyślić. A nawet jak wymyślę, to zaraz się okazuję, że to marzenia ściętej głowy.

 

 

 

Coś pozytywnego? Hmmmmm.

 

NIC.

 

Nawet poczta polska jest przeciwko mnie! R-a-t-u-n-k-u!

 

 

Jakby nie mogło się coś stać... coś takiego... odmieniającego. Ale nie, wszystko tkwi tak beznadziejnie "po środku". Mogłabym chociaż wreszcie umrzeć. Zawsze to jakiś krok do przodu, jakieś uporanie się z częścią problemów. Ale skąd, będę żyła aż zupełnie zwariuję, jak ten ostatni karaluch po zagładzie nuklearnej. 

 

Jedyna opcja na śmierć jest taka, że wszystko mi się układa, już jestem cała szczęśliwa i w ogóle jak trzeba, a tu nagle TRACH! i w drodze po bułki do sklepu nieszczęśliwie spadam z krawężnika łamiąc kręgosłup w siedmiu miejscach. 

 

Ah, ah.

nigora : :
sty 17 2010 Hm, hmmmm
Komentarze: 7

"Wróciłam". 

Dziękuję wszystkim za troskę. Doczytałam wszystkie blogowe zaległości, póki co bez komentarzy, bo aż tak wielkiego zacięcia nie mam. Tyle tylko może: InnaM - wpis "Tęskniąca kobieta" jest niesamowity.

 

Na czym to ja... e... ostatnio byłam 10 grudnia, więc faktycznie, sporo się działo. 

 

Czuję się niesprecyzowanie. Mój organizm chyba już powoli przestaje dawać radę. A może to tylko takie moje złudzenie.

 

Chyba gdzieś zgubiłam nadzieję na cokolwiek. Prześladują mnie głupie myśli. I tkwię tak, i nie potrafię zrobić nic. I czekam na cud. 

 

Cudu nie będzie. 

 

A za chwilę odezwie się Magda, i kto wie, może nawet zamieszkam u niej na parę dni. Żeby odpocząć od świata i od życia, którego i tak nie mam.

 

 

 Ni.

nigora : :